Inną zaletą utleniaczy jest to, że posiadają molekuły tlenu, które powodują lepsze spalanie mieszanki paliwowo-powietrznej, a więc obniżają poziom zawartości związków toksycznych w spalinach.

Koncerny naftowe w Australii nie stosują utleniaczy, ponieważ nie są one produktem ubocznym przy przetwarzaniu ropy naftowej i musiano by je kupować u innych dostawców, co spowodowałoby podniesienie kosztów produkcji.

US EPA (Agencja Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych) zaleciła, aby od 1 stycznia bieżącego roku (1995) „benzyna o zmienionej formule” była sprzedawana na obszarze około 25 procent Stanów Zjednoczonych.9 Dla tego paliwa ustanowiono górny limit zawartości benzenu na poziomie 1 procenta (w ramach 10 procent wszystkich dodatków aromatycznych). US EPA przewiduje, że „benzyna o zmienionej formule” będzie w przyszłości pokrywała 75 procent zapotrzebowania rynku.10

Utleniacz MTBE (eter trójbutylometylowy) jest jedną z substancji będących przedmiotem zainteresowania dra Hansa Niepera, którego artykuł na ten temat zamieszczony jest na końcu tej części niniejszego opracowania. (Uwaga: Australia jest jedynym krajem występującym w tabelach, w którym nie stosuje się MTBE).

Biorąc to wszystko pod uwagę etanol i metanol mogą być najbezpieczniejszymi dodatkami – a może powinniśmy w ogóle zrezygnować z katalitycznych konwertorów. Z całą pewnością należy podjąć szeroko zakrojone badania mające na celu ustalenie skutków oddziaływania na nas i nasze środowisko tych środków chemicznych.

 

SKAŻENIE POWIETRZA

Dr Michael Dawson podaje, że kiedy koncerny naftowe usunęły w latach osiemdziesiątych ołów z benzyny w USA, stwierdzono wówczas, że wzrost w niej zawartości związków aromatycznych wywarł dwa szkodliwe skutki:

„Po pierwsze, wzrosło skażenie powietrza, ponieważ związki aromatyczne są bardzo aktywne fotochemicznie. Po drugie, znacznie wzrosło ulatnianie się rakogennego benzenu (chodzi tu o jego ulatnianie się na końcówkach przewodów przy przelewaniu benzyny z jednych zbiorników do drugich, tankowania samochodów itp.)”.11

 

BENZEN W ATMOSFERZE

Rakotwórczy benzen stanowi tani substytut ołowiu. W Niemczech na przykład w roku 1993 spalono 32 miliony ton paliw, w których było około 10 milionów ton związków aromatycznych, z czego przynajmniej trzy czwarte miliona ton stanowił benzen. Znaczna ilość tego paliwa ulatnia się w powietrze.12

W roku 1991 w Niemczech około 100 000 ton paliwa wyparowało w powietrze podczas transportu z rafinerii do stacji benzynowych, 45 000 ton wyparowało podczas przepompowywania go do zbiorników na stacjach benzynowych i kolejne 33 000 ton wyparowały ze zbiorników samochodowych.13

Przez jeden miesiąc w lecie i jeden miesiąc w zimie dr Michael Dawson dokonywał pomiaru benzenu w Sydney. W wyniku tych pomiarów stwierdzono średnio 4,1 cząsteczki na bilion w lecie i 7,6 cząsteczki na bilion w zimie. Największe stężenia wynosiły od 12 cząsteczek latem do 25 cząsteczek zimą na bilion. Pomiarów dokonano w tym samym miejscu miasta, w którym Agencja Ochrony Środowiska monitoruje ilość tlenku węgla.14,15

Wielka Brytania zaaprobowała ostatnio liczbę 5 cząsteczek na bilion jak dopuszczalną ilość i jako główne zadanie w tym zakresie postawiła za cel zmniejszenie tej liczby do 1 cząsteczki na bilion.

Dr Michael Dawson stwierdził: „Australia nie posiada bezpiecznego standardu zawartości benzenu w atmosferze i władze odpowiedzialne za ochronę środowiska nie zajmują się kontrolą jego poziomu”.

Agencja Ochrony Środowiska stanu Wiktoria przeprowadziła w latach 1992–1993 badania, w wyniku których określono dopuszczalną ilość benzenu w atmosferze nad dzielnicami mieszkalnymi Melbourne. Okazało się, że nie może ona przekroczyć 6 cząsteczek na bilion. Według tej agencji pożądany jego poziom powinien wynosić nie więcej niż 3 cząsteczki na bilion. W swoim raporcie w tej sprawie agencja cytuje badania, które wykazują, że 75 procent benzenu znajdującego się w atmosferze nad przemysłowymi miastami pochodzi ze spalin samochodowych.16

Przeprowadzone w Baden (Wirtembergia, Niemcy) badania poziomu benzenu ujawniły, że na terenie całego landu średni poziom wyniósł od 6 do 46 mikrogramów benzenu na metr sześcienny (w przybliżeniu od 2 do 15 cząsteczek na bilion). Ruch w Stuttgardzie dawał szczytowe wartości w wysokości 62 mikrogramów (około 21 cząsteczek na bilion). Minister ochrony środowiska Szwabii, Harold Schafer, skomentował te wyniki jako: „naprawdę przerażające, dramatycznie wysokie”.17

Harald Notter, rzecznik ministerstwa ochrony środowiska, świadom wyjątkowości przypadku z Baden, twierdzi: „Większość niemieckich landów podchodzi do problemu benzenu z dużą ostrożnością, zapewne w obawie przed kosztami i być może wynikami”.18

W Wielkiej Brytanii w roku 1994 międzypartyjna grupa członków parlamentu wezwała rząd do wydania zakazu sprzedaży wysokooktanowej benzyny bezołowiowej. Wezwanie to było jedną z prób mających na celu zmniejszenie skażenia powietrza.

Członkowie parlamentu stwierdzili, że zebrane przez nich materiały „wyraźnie wskazują na to, że potencjalne zagrożenie zdrowia wynikające z nadmiernego stosowania związków aromatycznych jest znacznie większe od jakichkolwiek ewentualnych korzyści wynikających z ograniczenia stosowania ołowiu”. Postulują oni również, aby skład benzyny był podawany do wiadomości publicznej, tak by ludzie sami mogli osądzić szkodliwość dla środowiska różnych rodzajów paliw.19,20

W Szwajcarii wprowadzono obowiązek wyposażania każdej pompy paliwowej w kaptur podciśnieniowy do wyłapywania oparów benzyny. Urządzenie to przepompowuje całe powietrze, które miało styczność z benzyną, do specjalnego zbiornika, co zapobiega ucieczce oparów benzyny do atmosfery i powoduje skroplenie wyparowanej benzyny w tym zbiorniku.

Podobne urządzenie stosowanie jest w niektórych stanach USA, nie ma jednak planów wprowadzenia go w Wielkiej Brytanii i Australii.

 

WPŁYW ZWIĄZKÓW AROMATYCZNYCH, A ZWŁASZCZA BENZENU, NA ZDROWIE

Dr Artur Chesterfield-Evans, zawodowy ekspert w dziedzinie zdrowia, uważa, że społeczeństwo zostało wprowadzone w błąd twierdzeniami mówiącymi, że usuwając ołów z benzyny usunięto jego ujemny wpływ na atmosferę. „Staliśmy się ofiarami skoncentrowanej kampanii dezinformacyjnej w postaci kusząco prostego sloganu: «nie ma ołowiu – nie ma kłopotów»” – powiedział.21

Agencja Ochrony Środowiska USA utrzymuje, że połowa wszystkich przypadków raka może być wynikiem skażenia powietrza.22 Według opinii ekspertów tej agencji spośród miliona mieszkańców wystawionych przez okres całego życia na działanie benzenu w stężeniu jednego mikrograma na metr sześcienny (około jednej cząsteczki na bilion) 2,8 osoby będzie cierpiało na leukemię. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przewiduje w takich okolicznościach 4 przypadki leukemii na milion, zaś Niemieckie Centrum Badań Raka nawet 9 przypadków.23

Profesor Cesare Maltoni z włoskiej Fundacji ds. Onkologii i Badań Środowiska kierował badaniami, które wykazały, że występowanie raka wiąże się z substancjami zawartymi w spalinach samochodów. Jego fundacja przez 25 lat badała na zwierzętach setki substancji wydalanych przez samochody.

W roku 1977 fundacja profesora Maltoniego udowodniła, że benzen jest niezwykle silnym środkiem rakotwórczym będącym przyczyną wielu postaci tej choroby, a zwłaszcza leukemii. Sprawdzono również wiele innych związków aromatycznych i okazało się, że wszystkie one są rakotwórcze. Wiele innych składników emitowanych przez pojazdy również posiada własności rakotwórcze. „Występuje zagrożenie w przypadku stosowania benzyn z dodatkiem węglowodorów aromatycznych, zagrożenie w przypadku stosowania benzyny amerykańskiej o dużej zawartości węglowodorów parafinowych, jak również zagrożenia w przypadku stosowania dodatków w postaci utleniaczy” – stwierdził profesor Maltoni. – „Należy zwrócić szczególną uwagę na benzyny z dodatkiem węglowodorów aromatycznych. Benzen to jeden z najsilniejszych czynników rakotwórczych. W podobny sposób ryzyko zachorowania na raka zwiększają benzeny alkilowe”.24

Duża ilość benzenów alkilowych rozpada się na benzen w procesie spalania. Dr Michael Dawson twierdzi, że źródłem około 50 procent benzenu wydzielanego w spalinach jest benzen znajdujący się w samym paliwie, 40 procent pochodzi z toluenu (benzen metylowy), zaś 10 procent z innych związków aromatycznych zawartych w benzynie.25

Dr Simon Wolff z wydziału medycznego University College w Londynie początkowo interesował się brytyjskimi elektrowniami nuklearnymi. Odkrył on dziesięciokrotną różnicę w częstotliwości występowania leukemii u dzieci z różnych populacji i zaczął szukać przyczyn tych różnic. Okazało się, że dzieci pochodzące z nowszych dzielnic zamieszkałych przez klasy średnie oraz z miast, których mieszkańcy posiadali dużo samochodów, były najbardziej narażone na ryzyko zachorowania na leukemię.

Dr Wolff utrzymuje, że brytyjski plan obniżenia poziomu benzenu do jednej cząsteczki na bilion jest niezadowalający. „Powinniśmy dążyć do obniżenia ryzyka zachorowania na leukemię (w ciągu całego życia) do jednego przypadku na milion w porównaniu do jednego na 10 000, jak jest obecnie. Aby to osiągnąć, musimy obniżyć poziom benzenu pięćdziesięciokrotnie, a nawet stukrotnie” – powiedział.26 Do wywołania raka u dzieci wystarcza mniejsza ilość benzenu. Wynika to stąd, że dzieci oddychają szybciej i mają znaczne szybszy metabolizm, a ich szpik jest dużo bardziej wrażliwy.

Przeprowadzone w Szwecji badania wykazały nadspodziewanie wysoką częstotliwość występowania leukemii wśród pracowników stacji benzynowych.27

Dr Michael Dawson zadaje pytanie: „Dlaczego zezwolono spółkom naftowym na wprowadzenie związków rakotwórczych (bądź związków, które przekształcają się w związki rakotwórcze) w miejsce neurotoksyn?”28 Związki rakotwórcze wydalane są do powietrza, którym oddychamy, podczas gdy neurotoksyny, w miejsce których je wprowadzono, wydalane były w spalinach w postaci tlenku ołowiu lub chlorku ołowiu, które podlegały silnemu spieczeniu i opadały na grunt w pobliżu drogi.29

Profesor Roger Perry powiada: „Doprawdy trudno mi zrozumieć, dlaczego rządy i naukowcy mogli traktować poważnie zagrożenie wynikające z niskiego poziom ołowiu i jednocześnie ignorować zagrożenia wynikającego z obecności benzenu, którego poziom jest wystarczająco wysoki, aby traktować to bardzo poważnie”.30

Profesor Bill McCarthy, ordynator oddziału czerniaka Królewskiego Szpitala Księcia Alfreda w Sydney twierdzi, że „benzen jest środkiem wysoce rakotwórczym. Jest on przyczyną guzów płuc, wątroby, nerek i układu moczowego, leukemii i guzów skóry”.31

Niepokojącą sprawą jest to, że odporność na raka wywołanego ekspozycją na środki chemiczne jest sprawą indywidualną – wszystko zależy od poziomu indywidualnej tolerancji. Ludzie mogą przyjąć pewną ilość toksyn i nic się nie dzieje, a następnie niewielka dawka nagle wywołuje śmiertelną chorobę.32 Na przykład ludzie cierpiący na zespół chronicznego zmęczenia jednego dnia czują się dobrze, a nazajutrz nie są w stanie podnieść się z łóżka.

Jeśli przypominacie sobie państwo, trzy numery temu opublikowaliśmy artykuł doktor Huldy Regehr Clark (patrz artykuł „Przyczyna i lekarstwo na AIDS” w niniejszym numerze – przyp. red.), która sugeruje istnienie związku między benzenem i występowaniem w ludzkich organizmach wirusa HIV oraz AIDS. Jak widać, implikacje są daleko idące.

Script logo
Do góry