Dziadek ponownie zbudził się na progu Jaskini Wieczności z obrazem ducha wojownika wciąż żywym w swoim umyśle, z jego słowami, które stały się częścią duszy Dziadka.

Kiedy Dziadek rozejrzał się wokoło, okazało się, że wszystko się zmieniło. Było znacznie bardziej sucho, ani śladu jakiejkolwiek roślinności, zaś zwierzęta leżały i umierały. Wokół panował straszny upał, nad ziemią unosił się potężny odór śmierci, a dławiący gardło kurz wnikał wszędzie. Dziadek spojrzał w niebo i wydało mu się, że Słońce jest znacznie większe i intensywniejsze, nie było na nim ani chmur, ani ptaków, zaś powietrze zdawało się być gęstsze. Właśnie wtedy niebo, jak gdyby wezbrało i ukazały się w nim wielkie dziury, które rozrywały się z podobnym do grzmotu hukiem, który niósł się dalekim echem, zaś każda piędź Ziemi, skały i gleba trzęsły się przy tym.

Powłoka nieba zdawała się być rozdzierana, jak gdyby otwierały się w niej rany, przez które sączyła się ciecz, która wyglądała jak wyciek infekcji, olbrzymie morze płynnych śmieci, ropy i zdechłych ryb. To właśnie przez jedną z tych ran Dziadek dostrzegł unoszące się ciała delfinów, którym towarzyszyły potężne wstrząsy Ziemi i gwałtowne sztormy. Chwycił się kurczowo Ziemi i spuścił oczy ku niej. Wszędzie wokoło panował zamęt i zniszczenie. Sterty śmieci sięgały nieba, lasy leżały pokotem, wybrzeża zalane, zaś sztormy wzmagały się coraz bardziej. Z każdą chwilą Ziemia trzęsła się coraz bardziej grożąc pęknięciem i wchłonięciem Dziadka.

Nagle Ziemia przestała się trząść i niebo przejaśniło się. Z przesyconego kurzem powietrza wyszedł duch wojownika i zatrzymał się niedaleko Dziadka. Gdy Dziadek spojrzał mu w oczy, spostrzegł wielkie łzy spływające po jego policzkach, które spadały na ziemię z sykiem.

Duch przez dłuższą chwilę przyglądał się Dziadkowi i wreszcie rzekł:

— Dziury w niebie.

Dziadek przez chwilę zastanawiał się, a następnie pełnym niedowierzania głosem zapytał:

— Dziury w niebie?

— One będą drugim znakiem destrukcji człowieka — odrzekł duch. — Dziury w niebie i cała reszta, którą widziałeś, może stać się udziałem człowieka. W tym momencie, na początku drugiego znaku, człowiek nie będzie mógł już uleczyć Ziemi przy pomocy działań o charakterze fizycznym. W tym momencie człowiek musi wziąć pod uwagę ostrzeżenie i pracować ciężko nad zmianą przyszłości i to bezzwłocznie. Lecz tu nie chodzi o pracę fizyczną, ale duchową, musi modlić się, ponieważ w tym czasie już tylko modlitwa będzie zdolna do uleczenia Ziemi i człowieka.

Nastąpiła długa przerwa, w czasie której Dziadek zastanawiał się nad niemożliwością powstania dziur w niebie. Dziadek oczywiście zdawał sobie sprawę z możliwości dziury duchowej, lecz dziura w niebie, którą społeczności świata mogłyby zauważyć, była trudna do wyobrażenia. Duch zbliżył się do niego jeszcze bardziej i ponownie przemówił, niemal szeptem.

— Te dziury są bezpośrednim skutkiem sposobu życia człowieka, jego podróży i grzechów jego dziadków i babek. Te dziury, drugi znak, będzie oznaczał zabicie wnuków i będzie konsekwencją życia z dala od Natury. Właśnie w tym czasie nastąpi wielkie przeobrażenie sposobu myślenia rodzaju ludzkiego. Stanie on przed wyborem – możliwością kontynuacji marszu drogą destrukcji lub powrotu do filozofii Ziemi i prostszego stylu życia. W tym momencie wystąpi konieczność podjęcia decyzji, w przeciwnym razie wszystko będzie stracone.

Wypowiedziawszy te słowa, duch odwrócił się i odszedł niknąc pośród pyłu i kurzu.

 

Dziadek spędził następne cztery dni u progu Jaskini Wieczności i w tym czasie nikt już do niego nie przemówił, nawet Ziemia. Dziadek powiedział, że był to czas wielkiego żalu, samotności, czas trawienia tego, co się wydarzyło. Wiedział, że to, co ujrzał, nie wydarzy się za jego życia, lecz zdawał sobie sprawę, że wiedzę o tym należy przekazać następnym pokoleniom, i to w takim samym pośpiechu i z taką samą pasją, z jakimi przekazano ją jemu. Nie wiedział jednak, jak wyjaśnić innym te niezwykłe zdarzenia. Patriarchowie i szamani plemion zapewne pojmą, o co mu chodzi, lecz nie zrozumie tego społeczeństwo, a już na pewno nikt z tych, którzy odseparowali się od Ziemi i Ducha.

Siedział tam przez cztery dni bez ruchu, jak gdyby wykuty w skale, zaś jego serce uginało się pod brzemieniem, które teraz nosił.

Pod koniec czwartego dnia objawiła mu się trzecia Wizja. Gdy sięgnął wzrokiem w dal, w kierunku zachodzącego Słońca, niebo przeobraziło się nagle w coś przezroczystego, a następnie stało się krwistoczerwone. Tak daleko, jak sięgał jego wzrok, było ono jednolicie czerwone, bez zmian odcieni i jasności. Całość Stworzenia zdała się znieruchomieć w oczekiwaniu na jakiś rozkaz. Czas, miejsce i cel znalazły się w stanie zawieszenia unieruchomione przez krwawiące niebo. Przez długi czas przyglądał się niebu z respektem i bojaźnią, bowiem czerwień nieba nie przypominała niczego, co dotąd widział podczas wschodów i zachodów. Kolor ten miał charakter ludzki, nie był kolorem Natury, i charakteryzował się obrzydliwym fetorem. Zdawał się palić Ziemię, gdziekolwiek jej dotknął. Gdy zachód przeszedł w noc i pokazały się gwiazdy, wszystkie one świeciły jasnoczerwonym kolorem. Ten czerwony kolor wciąż pokrywał niebo, zaś zewsząd dobiegały krzyki rozpaczy, lęku i bólu.

Duch wojownika ponownie objawił się Dziadkowi, lecz tym razem w postaci głosu dobiegającego z nieba. Niczym grzmot wstrząsnął okolicą.

— To trzeci znak, noc krwawiących gwiazd. Będzie on widoczny na całej Ziemi – niebo będzie krwawiło dzień i noc. Ten znak będzie oznaczał, że nadszedł czas realizacji trzeciej z możliwych przyszłości i że nie ma już żadnej nadziei. Życie na Ziemi, takie jakim uczynił je tu człowiek, skończy się i nie będzie już odwrotu, ani fizycznego, ani duchowego. Będzie tak, jeśli bieg spraw nie ulegnie zmianie po drugim znaku. Człowiek może być wówczas pewny, że wkrótce dojdzie do zniszczenia Ziemi. Właśnie wtedy dzieci Ziemi będą musiały ukryć się w dziczy. Nie będzie bowiem miejsca bezpiecznego dla ludzi, kiedy serce zacznie krwawić ogniem.

Dziadek usiadł i słuchał z przerażeniem tego, co wieścił mu głos.

— Od chwili gdy gwiazdy będą krwawić, do czwartego i ostatecznego znaku, upłyną cztery pory spokoju [chodzi o jeden rok]. To właśnie w czasie tych czterech pór dzieci Ziemi muszą zamieszkać daleko w dziczy i znaleźć tam nowy dom, bliski Ziemi i Stwórcy. Ocaleją jedynie dzieci Ziemi. Muszą one przyjąć filozofię Ziemi i nigdy nie będą mogły wrócić do ludzkiego sposobu myślenia. Przetrwanie nie wystarczy, dzieci Ziemi będą musiały zbliżyć się również do Ducha. Powiedz więc im, aby się nie wahały, kiedy na niebie pojawi się trzeci znak, bowiem zostały tylko cztery pory na ucieczkę.

Dziadek twierdził, że głos i czerwone niebo utrzymywały się przez tydzień, po czym zniknęły równie szybko, jak się pojawiły.

 

Dziadek nie pamiętał, ile dni spędził u wejścia do Jaskini Wieczności, nie miało to zresztą już żadnego znaczenia, ponieważ otrzymał Wizję, po którą przybył.

W czasie ostatniej nocy pobytu w Jaskini Wieczności ukazała mu się jeszcze czwarta Wizja, tym razem upostaciowiona w głosie małego dziecka.

— Czwarty i ostateczny znak ukaże się po kolejnych dziesięciu zimach [to znaczy dziesięciu latach] od nocy, w czasie której gwiazdy będą krwawić. W tym czasie Ziemia zaleczy swoje rany, zaś człowiek wymrze. Przez te dziesięć lat dzieci Ziemi muszą pozostać w ukryciu w niedostępnej głuszy, nie wolno im budować stałych obozów, muszą wędrować unikając kontaktu z resztkami sił człowieka. Muszą pozostawać w ukryciu, tak jak to czynili starożytni zwiadowcy, i walczyć z pragnieniem powrotu do destrukcyjnej siły człowieka. Ciekawość może zabić wielu.

Nastąpiła cisza aż do chwili, gdy dziadek zapytał ducha dziecka:

— A co się stanie ze światami człowieka?

Nastąpiła długa pauza, po czym dziecko ponownie przemówiło:

— Na Ziemi nastanie okropny głód, jakiego człowiek nie potrafi sobie nawet wyobrazić. Wody staną się ohydne, a rozpuszczone w nich trucizny grzechów człowieczych przenikną wszystkie wody gruntowe, jeziora i rzeki. Zbiory zmarnieją, zwierzęta i ludzie wymrą, a zarazy będą zabijać masowo. Wnuki będą żywić się resztkami zmarłych, zaś wszędzie zapanuje ból, jęki i cierpienia. Grabieżcze bandy będą polować i zabijać innych ludzi na pożywienie, woda stanie się rzadka, z każdym rokiem coraz rzadsza. Ląd, woda i niebo zostaną zatrute i człowiek będzie żył w gniewie Stwórcy. Początkowo skryje się w miastach, ale szybko w nich umrze. Nieliczni uciekną do głuszy, lecz głusza ich zniszczy, ponieważ ich szansa była im dana dawno temu. Człowiek zostanie zniszczony, jego miasta legną w ruinie i to właśnie wtedy jego wnuki będą musiały płacić za grzechy swoich dziadków i babek.

— Nie ma więc żadnej nadziei? — zapytał Dziadek.

— Nadzieja będzie jeszcze w czasie dwóch pierwszych znaków — przemówiło ponownie dziecko. — W chwili ukazania się trzeciego znaku, nocy krwawienia, nie będzie już nadziei i tylko dzieci Ziemi ocaleją. Człowiekowi będą dane te znaki. Jeśli nie zostaną wzięte pod uwagę, nie będzie już żadnej nadziei, jako że jedynie dzieci Ziemi oczyszczą się z raka człowieczego, z ludzkiego, destrukcyjnego sposobu myślenia. To właśnie dzieci Ziemi przyniosą zaczątek nowego społeczeństwa żyjącego bliżej Ziemi i Ducha.

Potem wszystko ucichło, krajobraz wrócił do normalnego obrazu, zaś Dziadek zstąpił z Wizji. Wstrząśnięty do głębi błąkał się przez cały następny rok, zastanawiając się nad tym, co mu zostało oznajmione, i próbując zrozumieć, dlaczego objawiono to właśnie jemu.

Dziadek zrelacjonował mi to wszystko szczegółowo w czasie nocy czterech proroctw. Nie sądzę, aby cokolwiek opuścił. Jego emocje i myśli miały taki charakter, jak gdyby ponownie to przeżywał. W ten oto sposób moc Wizji stała się częścią naszego ducha, naszą siłą napędową i znaczną częścią naszych lęków.

Długo siedziałem na wzgórzu. Ogień wygasł i wszystko zapadło w sen. Stworzenie zdawało się znieruchomieć oczekując przeminięcia tej najmroczniejszej części nocy. Czułem się samotny i bezradny, jak gdyby całość Stworzenia analizowała każdą moją myśl.

Dziadek miał swoją Wizję w latach dwudziestych.

 

O autorze:

Tom Brown jr od dłuższego czasu uważa głuszę za swój dom. W roku 1978 napisał swoją pierwszą biograficzną książkę The Tracker (Tropiciel) i założył Tracker School (Szkołę Tropicieli), w której naucza przedmiotów wchodzących w skład umiejętności przeżycia, takich jak tropienie, rozumienie i świadomość natury oraz starożytna filozofia Ziemi. Od tamtego czasu napisał kilkanaście dalszych książek, w tym Tom Brown’s Field Guide to Wilderness Survival, The Search, The Vision, The Quest, The Journey, Grandfather i Awakening Spirits. Dalsze informacje na temat Toma, jego książek i prowadzonych przezeń kursów znaleźć można na stronie internetowej The Tracker, Inc. zamieszczonej pod adresem www.trackerschool.com.

 

Przełożył Jerzy Florczykowski

 

Script logo
Do góry