DOWODY MEDYCZNE

Czy literatura medyczna mówi coś na temat syndromu potrząsanego dziecka? Przyjrzyjmy się pracom, w których uczeni starają się wyjaśnić ten niepokojący wiele osób problem.

W swoich pracach z roku 1972 i 1974 Caffey2,3 traktuje „ostry syndrom potrząsanego noworodka” jako skutek silnego potrząsania kończynami noworodka, które może doprowadzić do śródczaszkowych i sródocznych krwawień grożących trwałym uszkodzeniem mózgu i opóźnieniem w rozwoju umysłowym. Opis tego rodzaju objawów pojawił się już ponad trzydzieści lat temu i odnosił się do „sześciu zmaltretowanych dzieci w roku 1945”. Do podstawowych symptomów pojawiających się w tym syndromie należały krwiaki podtwardówkowe, krwawienia śródoczne i wielorakie zmiany w kościach długich. Powyższe objawy były koronnym „dowodem” na to, że przed pojawieniem się tych zmian dziecko było mocno potrząsane.

W roku 1993 Reece4 przeanalizował przypadki nieodpowiedniego obchodzenia się z dziećmi oraz tak zwany syndrom nagłej śmierci noworodka5 (SIDS), a także krytyczne decyzje lekarzy, którzy stawiali w tych sprawach diagnozy. Wskazał na konieczność rozróżniania nieoczekiwanej śmierci noworodka od przypadku syndromu nagłej śmierci noworodka oraz ustalenia związku, jaki mają nieoczekiwane śmierci noworodków z przypadkami niewłaściwego obchodzenia się z dziećmi. Stwierdził też, że pediatrzy, lekarze rodzinni, patolodzy oraz agencje zajmujące się ochroną dzieci powinni dokładniej zapoznać się z tym szeroko rozpowszechnionym problemem. Z jednej strony powinni informować o przypadkach, w których zachodzi podejrzenie o złe obchodzenie się z dzieckiem i chronić inne dzieci w danej rodzinie, z drugiej zaś wszyscy zgadzają się, że wiedza, jaką posiadamy na ten temat, jest niepełna i niejednoznaczna.

Z tych wszystkich autorów jedynie Duhaime napisał w swojej pracy z roku 19926, że „pacjenci, u których wykryto krwotok wewnętrzny, oraz ci, którzy nie wykazują żadnych oznak jakiegokolwiek urazu, muszą mieć także przeprowadzone badania kliniczne i radiograficzne w celu wykluczenia uderzeń w głowę, złamań kości długich lub obrażeń tkanek miękkich. Trzeba to zrobić w celu całkowitego wyeliminowania możliwości spontanicznego śródczaszkowego krwotoku, jaki może się czasem pojawić w wyniku zniekształceń naczyń krwionośnych lub skłonności do krwawień”.

Oczywiście może się zdarzyć, że niektórzy rodzice lub opiekuni dzieci mogą obchodzić się z nimi w sposób nieprawidłowy, co może powodować u nich różnego rodzaju obrażenia. Z drugiej strony jednak trzeba być bardzo ostrożnym w interpretowaniu podobnych zjawisk patologicznych, które wcale nie muszą mieć cokolwiek wspólnego z uszkodzeniami typu mechanicznego czy też złym traktowaniem dzieci.

Nigdy nie zapomnę słów ojca dziesięciomiesięcznego niemowlaka. Po wygranej sprawie sądowej w sądzie apelacyjnym powiedział: „Nadal jednak nie wiemy, co naprawdę zabiło nasze dziecko”. Ani ja, ani nikt inny nie powiedział im, że przyczyną śmierci ich dziecka mogła być szczepionka.

Zatem co jeszcze może być przyczyną obrzęku mózgu, krwawień śródczaszkowych, krwotoku, jaki występuje na siatkówce oka, oraz pęknięć czaszki i innych kości? Od momentu rozpoczęcia masowych szczepień noworodków, periodyki poświęcone medycynie zaczęły zapełniać się doniesieniami na temat przypadków coraz częstszego występowania poważnych uszkodzeń mózgu, układu krwionośnego, zaburzeń metabolizmu i innych uszkodzeń ciała.

Szczepionki takie jak ta przeciwko kokluszowi są obecnie używane do wywoływania u zwierząt laboratoryjnych zapalenia mózgu i rdzenia (eksperymentalne alergiczne zapalenie mózgu i rdzenia). Badania te prowadzili Levine i Sowinski w roku 1973.7 Podanie tej szczepionki wywoływało obrzęk mózgu oraz krwotok porównywalny do tego, jaki może powstać podczas mechanicznego uszkodzenia mózgu (Iwasa i inni, 1985)8.

W roku 1981 Munoz badał razem z innymi naukowcami9 biologiczną aktywność krystalicznego pertussigenu – toksyny produkowanej przez bakterie Bordetella pertussis, które wywołują koklusz i są aktywnym składnikiem, zarówno w postaci komórkowej, jak i bezkomórkowej, wszystkich typów szczepionek badanych na myszach laboratoryjnych. Twierdzili oni, że już niewielka ilość pertussigenu wywołuje nadwrażliwość na histaminę (wykrywaną nawet osiemdziesiąt cztery dni po podaniu), leukocytozę, zakłóca wytwarzanie insuliny, zwiększa wytwarzanie immunoglobuliny IgE i przeciwciał G1 na albuminę jaja kurzego, a także podatność na szok anafilaktyczny i naczyniową przepuszczalność mięśni prążkowanych. Podanie dawki pięciuset czterdziestu sześciu nanogramów pertussigenu dla jednej myszy spowodowało śmierć połowy myszy, którym ją podano. Typowe było też opóźnienie momentu nadejścia śmierci. Kiedy podano myszom dawkę wynoszącą pięć mikrogramów pertussigenu, większość z nich nie osiągnęła swojej typowej wagi i zdechła w ciągu pięciu dni. Ostatnia z nich zdechła w ósmym dniu eksperymentu. Jednomikrogramowa dawka tej substancji zabiła cztery z pięciu myszy poddanych testowi. Między drugim i piątym dniem myszy osiągnęły swoją wagę, jednak później ich ciężar pozostawał na stałym poziomie aż do momentu ich śmierci. Nawet jedna z nich, która przeżyła szesnaście dni i została później zabita, na własnej skórze doznała kryzysu (przestała przybierać na wadze) w dniach, w których zdychały jej koleżanki. Czy mysz, która została zabita, mogłaby żyć dłużej? Może przeżyłaby dwadzieścia cztery dni (jest to kolejny krytyczny dzień zidentyfikowany przez Cotwatcha w wyniku badań nad oddychaniem dzieci, w czasie którego mogą one mieć nawrót trudności z oddychaniem lub umrzeć po otrzymaniu szczepionki) a nie szesnaście?

Interesujące jest to, że kiedy zwierzęta laboratoryjne wykazywały objawy chorobowe spowodowane podaniem szczepionki, a następnie umierały, nigdy nie uznawano tego za zbieg okoliczności. Kiedy jednak u dzieci, którym podawano tę samą szczepionkę, występowały podobne objawy lub śmierć, traktowano to jako przypadek bądź skutek nieodpowiedniego ich traktowania przez rodziców lub opiekunów. Kiedy te wyjaśnienia okazywały się niewystarczające, stwierdzano, że cała ta sprawa jest „zagadkowa”.

Opóźnienie w występowaniu niekorzystnych objawów na szczepionki jest raczej normą a nie wyjątkiem. Tłumaczono to jako skutek immunologicznej śródnaczyniowej złożoności antygenu (komórkowych lub bezkomórkowych organizmów wywołujących koklusz), co w roku 1988 opisał Wilkins10. Stwarza to ogromny problem dla lekarzy dokonujących szczepień i sprawia, że tworzą oni zależności czasowe mające wykazywać, że w przypadkowych relacjach między podawaniem szczepionek a występowaniem reakcji ubocznych występują określone prawidłowości. Zwykle okres ten wynosi od 24 godzin do 7 dni. W rzeczywistości większość niepożądanych reakcji na szczepionki występuje w późniejszym czasie i z reguły uważa się, że nie mają one z nimi związku.

Wystarczy jednak tylko spojrzeć na ulotkę dołączaną do szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, aby stwierdzić, że oprócz miejscowych reakcji mogą wystąpić po niej znacznie groźniejsze objawy o neurologicznym charakterze, takie jak parastezja czy paraliż, a także zespół Guillaina-Barre’a, zapalenie nerwu wzrokowego i stwardnienie rozsiane.

W roku 1996 Devin11 opisał przypadki występowania krwotoku siatkówkowego, który spowodowany jest jego zdaniem nieodpowiednim obchodzeniem się z dzieckiem. Nie wiedział, jak widać, że te same objawy mogą, a nawet występują po podaniu szczepionki. W swojej pracy opublikowanej w roku 1990 Goetting i Sowa12 opisali przypadki występowania krwotoku siatkówkowego u dzieci nawet po reanimacji krążeniowo-oddechowej.

Wybrzuszenie ciemiączka spowodowane obrzękiem mózgu zostało opisane w roku 1979 przez Jacoba i Mannino13 jako bezpośrednia reakcja na szczepionkę DPT (przeciwko dyfterytowi, kokluszowi i tężcowi). Opisali oni przypadek siedmiomiesięcznego niemowlaka, u którego w dziewięć godzin po podaniu trzeciej serii szczepionki DPT doszło do wybrzuszenia ciemiączka przedniego, poza tym zaczął on gorączkować i stał się rozdrażniony.

Siniaki i skłonność do krwawień są jedną z charakterystycznych cech choroby objawiającej się brakiem krzepliwości krwi, czyli małopłytkowości (thrombocytopenia). Tego typu objawy występują także jako efekt uboczny po wielu różnych szczepionkach. Pierwsze z nich to łatwo powstające siniaki, krwawienia i wysypki wybroczynowe. Małopłytkowość może doprowadzić do krwotoków w mózgu i innych narządach (Woerner, 1981)14.

W swojej pracy z roku 1981 Cody15 podał, że w jednym przypadku na 1750 szczepień przeciwko DPT występują konwulsje, które mogą spowodować nie wyjaśnione przypadki nagłych upadków dzieci, które potrafią już siedzieć lub stać. Upadki te mogą powodować podłużne pęknięcia czaszki lub złamania kończyn. Kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, że dzieciom podaje się trzy dawki szczepionek przeciwko DPT i OPV (doustna szczepionka przeciwko polio), wówczas okaże się, że ryzyko wystąpienia niekorzystnych objawów po szczepieniu wzrasta do jednego na 580 przypadków, a w przypadku pięciu dawek do jednego na 350. Oznacza to, że duża liczba dzieci dostaje konwulsji między drugim i szóstym miesiącem życia, około osiemnastego miesiąca oraz między piątym i szóstym rokiem. Konwulsje występują często w czasie, gdy rodzice lub opiekunowie dziecka tego nie widzą. Dziecko stojąc lub siedząc na podłodze, pada nagle do tyłu lub do przodu i łamie sobie rękę.

Te zewnętrzne obrażenia fizyczne skłaniają wręcz do popełnienia błędu przy stawianiu diagnozy, zwłaszcza że lekarze wykonujący szczepienia nigdy nie przyznają, że szczepionka może doprowadzić u dziecka do poważnych obrażeń. Często rutynowe poddawanie dzieci osiemnastu szczepieniom w ciągu sześciu miesięcy od urodzenia może przyczynić się do wywołania u nich niebezpiecznych obrażeń ciała.

Biorąc to pod uwagę, system sądowniczy powinien być bardziej otwarty na alternatywne wyjaśnienia problemu, jakim są obrażenia doznawane przez dzieci pod wpływem szczepień. Sąd powinien być także bardziej rozważny, wysłuchując opinii „ekspertów”, którzy wypowiadając się na temat szczepień twierdzą, że tylko intensywne potrząsanie dzieckiem może spowodować u niego krwotok siatkówkowy. To twierdzenie wskazuje jedynie na ich ignorancję. To właśnie tacy „eksperci” wciąż namawiają rodziców, aby szczepili swoje dzieci, bezkarnie przyczyniając się w ten sposób do wzrostu liczby przypadków obrażeń, jakie występują u dzieci po podaniu im szczepionki.

Script logo
Do góry