Obecnie wiemy już, że wszelkie toksyny podawane karmiącym ssakom pojawiają się w ich mleku. Co jeśli te bakterie listeria nie są przyczyną niczego, lecz po prostu sposobem natury na trawienie i pozbywanie się toksyn? Wszak taka wydaje się rola bakterii w życiu biologicznym. Jeśli położysz cuchnącą rzecz na stosie kompostu, bakterie będą się tym żywić i rozmnażać. Nikt racjonalnie myślący nie twierdziłby, że kompost jest zainfekowany. W rzeczywistości bakterie w kompoście dokonują czegoś, co możemy nazwać biorekultywacją. Albo rozważmy staw, do którego wylewa się zanieczyszczenia. Algi „widzą” je i je trawią, przywracając staw do zdrowszego stanu (o ile przestanie się go nadal zatruwać). I w tym wypadku mamy do czynienia z biorekultywacją, a nie infekcją.
Jeśli weźmie się bakterie tlenowe i umieści je w środowisku beztlenowym, w którym podaż tlenu jest mniejsza, wówczas często wytwarzają trucizny. Clostridia to rodzina bakterii, które w zdrowych okolicznościach fermentują węglowodany w dolnym odcinku jelita, wytwarzając ważne związki, jak na przykład kwas masłowy. Jednak w warunkach beztlenowych te same bakterie produkują trucizny mogące powodować zatrucie jadem kiełbasianym (botulizm). To trucizny, a nie same bakterie, wywołują choroby u ludzi. Albo ogólniej, to środowisko bądź otoczenie sprawia, że bakterie wytwarzają trucizny.
Czy nie jest możliwe, że to toksyny w mleku – prawdopodobnie dlatego, że krowa nie jest dobrze odżywiona i nie może łatwo pozbyć się toksyn – odpowiadają za obecność listerii (które są zawsze obecne w naszych ciałach wraz z miliardami innych bakterii i cząstek zwanych wirusami?). Listerie po prostu biodegradują toksyny namnażające się z powodu niezdrowego stanu mleka.
Fundamentalnym pytaniem jest więc to, jak możemy udowodnić, że listeria, a nie coś toksycznego w mleku, powoduje biegunkę? Odpowiedź brzmi, że trzeba wyizolować listerię i karmić tylko nią zdrowego człowieka lub zwierzę, aby zobaczyć, co się stanie. Pasteur twierdzi, że to właśnie robił w swoich pracach.
Pasteur przekazał swoje notatki laboratoryjne swoim spadkobiercom z zastrzeżeniem, żeby nigdy ich nie upubliczniali. Jednak jego wnuk, Ludwik Pasteur Vallery-Radot, który najwyraźniej się tym nie przejmował, podarował je francuskiej bibliotece narodowej, która je opublikowała. W roku 1995 prof. Gerald Geison z Uniwersytetu Princeton opublikował analizę tych notatek, z której wynikało, że Pasteur popełnił olbrzymie oszustwo we wszystkich swoich badaniach. Na przykład, kiedy mówił, że wstrzykiwał zjadliwe zarodniki wąglika zaszczepionym i niezaszczepionym zwierzętom, mógł odtrąbić fakt, iż niezaszczepione zwierzęta umierały, ale działo się tak dlatego, że jednocześnie wstrzykiwał niezaszczepionym zwierzętom trucizny.
W swoich notatkach Pasteur oznajmia jednoznacznie, że nie był w stanie zarazić chorobą przy pomocy czystej kultury bakterii (oczywiście nie potrafił oczyszczać wirusów w tamtym czasie). W rzeczywistości jedynym jego sposobem na przeniesienie choroby było wprowadzenie całej zainfekowanej tkanki do organizmu innego zwierzęcia (czasami wstrzykiwał zmielone mózgi zwierząt do mózgów innych zwierząt w celu „udowodnienia” zarazy) albo dodawanie trucizn do testowanych kultur bakterii, co oczywiście wywoływało objawy u biorców.8
Przyznał, że jego próba udowodnienia zaraźliwości zakończyła się porażką, w wyniku czego na łożu śmierci wypowiedział słynne słowa: „Zarazki są niczym; otoczenie jest wszystkim”. W tym przypadku otoczenie oznacza stan zwierzęcia lub człowieka i to, czy któreś z nich cierpiało z powodu zatrucia lub głodu.
Od czasów Pasteura nikt nie wykazał doświadczalnie przenoszalności chorób przy pomocy czystych kultur bakterii bądź wirusów. Choć może się to wydawać niewiarygodne, siedzimy na domku z kart, który wyrządził niepomierne szkody dla ludzkości, biosfery i geosfery Ziemi.
Egzosomy
Po przeczytaniu tego możesz potrząsać głową z niedowierzaniem; możesz mieć tak wiele pytań krążących w głowie, że czujesz się zdezorientowany. Główne pytanie nurtujące nas wszystkich brzmi: jak cały świat medycyny, wirusologii i immunologii wraz z naszymi przywódcami politycznymi mógł popełnić tak oczywisty błąd? Jak pokolenia lekarzy i naukowców mogły dojść do przekonania, że wiele naszych powszechnych chorób ma pochodzenie wirusowe?
Przytoczmy najpierw podstawę naukową do zakwestionowania pojęcia zakażalności. Jak powiedzieliśmy, dogłębny przegląd literatury naukowej nie dostarcza dowodów na prawdziwość teorii zakażalności, podczas gdy alternatywne wyjaśnienia tak zwanych chorób „bakteryjnych” lub „wirusowych” rzeczywiście opierają się na badaniach. Tylko zachodnia medycyna przywołuje koncepcję zakażalności – bezpośredniego przenoszenia szkodliwych bakterii bądź wirusów. Ani tradycyjna medycyna chińska, ani ajurweda (system medyczny praktykowany od tysięcy lat na subkontynencie indyjskim) nie znają takiego pojęcia. Te starożytne systemy leczenia upatrują przyczyny chorób w nierównowagach, diecie i toksynach.

Egzosomy opuszczające komórkę
Jak więc pojawiła się teoria przyczynowości wirusowej? Pod koniec XIX wieku wraz z popularnością Pasteura i nasileniem myślenia materialistycznego przyjęła się teoria drobnoustrojów. Tłumaczyła ona powszechne obserwacje, takie jak to, że picie wody ze ścieków wywołuje choroby i że ludzie dzielący przestrzeń roboczą lub gospodarstwo domowe wydają się chorować w podobny sposób w tym samym czasie. Wraz z pojawieniem się i powszechnym stosowaniem mikroskopu optycznego naukowcy i lekarze mogli wyraźnie identyfikować bakterie związane z określonymi chorobami.
W XIX wieku naukowcy i lekarze zakładali, że bujne formy widziane przez nich pod mikroskopami wywołują choroby i są zagrożeniem dla życia. W opublikowanym w roku 1859 dziele O powstawaniu gatunków (współczesny Pasteurowi) Karol Darwin zaproponował teorię ewolucji, w której tylko rośliny i zwierzęta najlepiej przystosowane do środowiska są w stanie przetrwać, aby się rozmnożyć. Namalował obraz życia, w którym różne organizmy toczą ze sobą nieustanną walkę. Darwin zapożyczył popularne koncepcje (takie jak „przetrwanie najlepiej przystosowanych”) od socjologa Herberta Spencera i „walkę o przetrwanie” od ekonomisty Thomasa Malthusa. Pojęcie wrogości i rywalizacji w całej przyrodzie pasowało do prób uzasadniania nierówności społecznych, ubóstwa i cierpienia, które charakteryzowały rodzącą się Erę Przemysłową. Darwinizm społeczny tak naprawdę poprzedzał darwinizm biologiczny!
W przypadku wszystkich znanych „zakaźnych” chorób bakteryjnych nauka wskazuje na inne trafne wyjaśnienia – mianowicie niedożywienie i zatrucie. Jednak mikroskop dał naukowcom możliwość znajdowania zarazków w miejscu choroby. Ich obserwacje zrewolucjonizowały praktykę medyczną i nasze myślenie. Mikroskop pozwolił medycynie wejść w epokę „nauki” i dostarczać gotowe i łatwe wyjaśnienia chorób, które pomijały trudniejszą i mniej zyskowną pracę związaną ze sprzątaniem miast, polepszaniem diety, zmniejszaniem ubóstwa i redukcją zanieczyszczeń.
W rzeczy samej bakterie występują w miejscu choroby z takiego samego powodu, z jakiego strażacy pojawiają się w miejscu pożaru. Bakterie to ekipa sprzątająca, której zadaniem jest trawienie i eliminowanie martwych i chorych tkanek. Twierdzenie, że bakterie powodują pewne choroby, jest tak samo rozsądne, jak mówienie, że strażacy wywołują pożary, zwłaszcza kiedy dowody eksperymentalne to obalają. Podobnie czerwie na zdechłym psie są po to, aby eliminować martwe tkanki – nikt nie obwiniałby czerwi o zabicie psa. Co ciekawe, jedną z terapii w przypadku obumarłych tkanek jest terapia czerwiami (umieszczanie czerwi w ranie). Czerwie zjadają tylko martwe tkanki, a kiedy zostają jedynie żywe tkanki, umierają.
Naukowcy nie zawsze mogli znaleźć bakterie odpowiedzialne za określone choroby. Ludwik Pasteur nie potrafił odnaleźć bakteryjnej przyczyny wścieklizny i spekulował o patogenie za małym na wykrycie go za pomocą mikroskopu.9 To samo dotyczyło polio – nieważne, jak mocno naukowcy się starali, nie zdołali znaleźć bakterii w miejscu choroby.10 Idąc w ślad za Pasteurem i ufając bezgranicznie teorii drobnoustrojów, postulowali istnienie maleńkiego nieprzyjaciela, którego nasza technologia nie mogła jeszcze dostrzec. Poszukiwania miały na celu odnalezienie tego powodującego choroby organizmu.