Nowy kierunek w leczeniu raka

Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 90 (4/2013)
Tytuł oryginalny: „The New Direction in Cancer Therapy”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 20, nr 3

Walter Last

 

Obecnie w terapii nowotworowej kładzie się nacisk na niszczenie nowotworów i wszystkie badania koncentrują się na poszukiwaniu nowych sposobów realizacji tego zadania. Jednak wciąż jest niewiele dowodów na to, że takie podejście rzeczywiście działa i przynosi korzyści pacjentom. Prawdę powiedziawszy, jest coraz więcej dowodów na to, że właśnie takie podejście sprawia, iż rak jest tak niebezpieczny. Przystępując do trwającej już ponad 30 lat pracy z chorymi na raka, także zacząłem od postrzegania guzów jako wrogów, którzy powinni zostać zniszczeni, ale w rezultacie doświadczeń i nowych niezależnych badań stopniowo zmieniłem poglądy.

Teraz traktuję komórki nowotworowe i nowotwory jako zazwyczaj nieszkodliwe, a standardowe terapie jako główną przyczynę zgonów z powodu nowotworów. Uważam, że przy odpowiedniej strategii, nikt nie musi umierać z powodu nowotworu. W tej pracy przedstawiam krótki zarys planowanej zmiany w terapii nowotworów.

Przez ponad 100 lat przybywało dowodów świadczących o mikrobowych przyczynach raka. Pisałem o tym w moim artykule „Pleomorphic Microbes: The Hidden Cause of Cancer and Autoimmune Diseases” („Polimorficzne drobnoustroje – ukryta przyczyna nowotworów i chorób autoimmunologicznych”).1 Moje obecne rozumienie rozwoju raka przedstawia się następująco.

Rak może rozpocząć się od infekcji, która w poddanych stresowi lub przeciążonych częściach organizmu staje się przewlekła lub, jak stwierdził Reich2, aktywność mikrobowa może powstawać spontanicznie w rezultacie rozpadu niezdrowej tkanki. Organizm ogranicza zakażenie przez otorbienie go. Nowotwór możemy potraktować także jako biobłonę, którą bakterie wykorzystują do ochrony przed reakcją układu odpornościowego. Przypomina to reakcję drzew tworzących guzy na korze, kiedy zostają ukąszone przez pewien rodzaj os. Dopóki krew jest wystarczająco czysta, nowotwór jest tylko nowotworem – nie jest złośliwy, nie jest rakiem.

Jeśli jednak układ odpornościowy jest poddawany ciągłemu atakowi, takiemu jaki jest następstwem dysbiozy jelitowej powodowanej przez drożdżaki Candida – wskutek toksyn dostających się do krwi w rezultacie zespołu nieszczelnego jelita, stresujących wydarzeń i emocjonalnego urazu albo szoku oraz podświadomego lęku spowodowanego przez rozpoznanie raka – krew ulega zakażeniu niebezpiecznymi (polimorficznymi) drobnoustrojami. W tym momencie uaktywniają się także mniej lub bardziej uśpione bakterie wewnątrz guza. Rakotwórcze mikroby wytwarzają metabolity, które blokują produkcję energii oksydacyjnej zaatakowanych komórek. Seeger i Budwig wykazali, że dochodzi do blokady układu cytochromu. Ponadto, może dojść do zablokowania przez grzybowy kwas winowy3 cyklu kwasu cytrynowego, który współzawodniczy z kwasem jabłkowym. Co więcej, mikroby raka wytwarzają hormony wzrostu, które powodują rozrost guza.

W każdym bądź razie polimorficzne mikroby w coraz większym stopniu blokują produkcję energii utleniania komórek dotkniętych chorobą i zaczynają wytwarzać energię w warunkach beztlenowych, podobnie jak grzyby. Komórki nowotworowe zaczynają wyglądać jak komórki grzybów. Teraz guz jest już złośliwy, ale nadal ograniczony. Ta sytuacja może trwać przez wiele lat przy wolno rosnącym guzie, który kurczy się lub staje nieaktywny przez długi czas, w zależności od witalności organizmu, wytrzymałości układu odpornościowego, a zwłaszcza równowagi kwasowo-zasadowej lub pH układu limfatycznego. Im bardziej zablokowane jest wytwarzanie energii oksydacyjnej nowotworów, tym więcej wytwarza się kwasu mlekowego i tym bardziej stają się one złośliwe, rosną szybciej i dochodzi do przerzutów. Jednak, co jest istotne, nowotwory nie mogą rozwijać się w środowisku zasadowym.

Komórki rakowe wyglądają, zachowują się, mają przemianę materii i rozprzestrzeniają się tak, jak grzyby. Widać to, kiedy porówna się je z drożdżakami Candida. Normalnie są to nieszkodliwe, a nawet korzystne, drożdże jelitowe, które gdy ich byt jest zagrożony, przekształcają się w niebezpieczną i inwazyjną formą grzybów. Tak samo jest z komórkami nowotworowymi. Gdy guzy poddawane są coraz silniejszemu stresowi wynikającemu z obecności drobnoustrojów lub intensywnego leczenia, stają się lokalnie inwazyjne i mają tendencję do tworzenia odległych przerzutów.

We współczesnej medycynie panuje przekonanie, że należy usuwać nawet bardzo małe guzy. To powoduje, że już istniejące, uśpione mikroprzerzuty budzą się do życia nieraz wiele lat wcześniej, niż zrobiłyby to w innym przypadku, co prowadzi do wcześniejszej śmierci,4 zwłaszcza u młodszych osób z silnymi reakcjami zapalnymi.

To, czy konwencjonalne leczenie przerzutów nowotworu prowadzi do metastazy (przerzutów), nie zależy od wielkości guza lub jego konwencjonalnie określanego etapu złośliwości, lecz od bakteryjnej flory we krwi, a zwłaszcza od kwasowości płynu limfatycznego, od jego pH. Jeśli konwencjonalne leczenie jest skuteczne w dłuższej perspektywie, to oznacza to, że nowotwór jest nieszkodliwy – w każdym razie w odniesieniu do obecności mikroorganizmów.

Jednak nawet przerzuty zazwyczaj nie zabijają. Nowotwory są rzadko bezpośrednim sprawcą śmierci wskutek uszkodzenia istotnych dla życia struktur. Najczęściej zabijają pośrednio, jeśli są atakowane przez niszczące nowotwór leczenie lub przez wzmocniony system immunologiczny i uwolnienie dużych ilości toksyn. Zgon w takim przypadku następuje za sprawą rozległych zapaleń i zakażeń, które często prowadzą do śmierci z powodu infekcji płuc lub serca bądź niewydolności wątroby. Nie tu ma znaczenia, czy te stany zapalne spowodowały konwencjonalne, czy naturalne terapie. Większość chorych na raka z przerzutami, którzy przeżywają początkowe zabiegi, umiera wiele lat później z powodu wyniszczenia – dużej utraty wagi i wyniszczenia mięśni z powodu postępującej niedokrwistości w następstwie niszczenia erytrocytów (czerwonych krwinek) przez grzybopodobne drobnoustroje obecne we krwi.

To oznacza, że są trzy przyczyny umierania z powodu raka:

• Guz staje się zbyt duży i utrudnia funkcje życiowe narządów, jednak to rzadki przypadek.

• Ataki układu immunologicznego i toksyn uwalnianych przez rozpadający się guz powodujące silne stany zapalne.

• Unieczynnienie przez obecne we krwi mikroby większości erytrocytów, które nie są w stanie dostarczać tlenu.

Script logo
Do góry