Potęga światła i wysokich dawek witaminy D3
Artykuł po raz pierwszy w języku polskim ukazał się w dwumiesięczniku Nexus w numerze 91 (5/2013)
Tytuł oryginalny: „The Power of UV Light and High-Dose Vitamin D3”, Nexus (wydanie angielskie), vol. 20, nr 4
Jeff T. Bowles
Copyright © 2013
Przez większość historii ludzkości negatywne skutki niedoboru zimą promieniowania ultrafioletowego (UV) u ludzi często przypisywano „bogom” lub „złym duchom”. W roku 1650 zaczęliśmy jednak dochodzić, co tak naprawdę się za tym kryje. Był to początek dochodzenia do wiedzy o świetle ultrafioletowym (UV) i witaminie D3.
Rosnące tempo urbanizacji w siedemnastowiecznej Anglii sprawiło, że spalanie ogromnych ilości węgla zaczęło blokować dopływ promieni słonecznych, co wywołało powszechny niedobór witaminy D u matek i ich noworodków, które trzymano głównie w zamkniętych pomieszczeniach. To doprowadziło do odkrycia przez brytyjskiego lekarza nowej choroby zwanej krzywicą, której następstwem były liczne deformacje układu kostnego u dzieci w wieku od sześciu miesięcy do dwóch lat. Jednak kiedy mające ponad dwa lata dzieci zaczynały się bawić na zewnątrz, ta choroba zwykle ustępowała.1 Mniej więcej w tym samym czasie inny lekarz opisał problemy z porodami niemowląt przez zdeformowane krzywicą miednice kobiet. Kilka lat później, w roku 1824, niemiecki lekarz odkrył, że używany leczniczo od dłuższego czasu tran może być stosowany w leczeniu krzywicy.2 Niespełna wiek później, w roku 1906, angielski biochemik odkrył składniki dietetyczne w postaci witamin, które okazały się niezbędne w zapobieganiu chorobom.
Mniej więcej w tym samym czasie prowadzono badania w trochę innym kierunku, które zostały zainspirowane odkryciem tajemniczych promieni emitowanych przez opatentowany w roku 1901 wynalazek w postaci lampy wypełnionej parami rtęci.3 Ten nowy rodzaj światła dawał brzydką zielonkawą poświatę i zarazem silne promieniowanie ultrafioletowe. Na początku XX wieku angielscy naukowcy, a po nich amerykańscy, odkryli, że te tajemnicze promienie kierowane na szczury z krzywicą leczyły je z tej choroby. Ku swojemu zdziwieniu londyńscy naukowcy odkryli, że naświetlanie pustych szklanych słojów, z których zabierano na czas naświetlania szczury, także leczyło je z krzywicy!4 To wzbudziło ogromne zainteresowanie tymi leczniczymi promieniami wysyłanymi przez lampy rtęciowe i wywołało gwałtowny rozwój nowej branży wytwarzającej cudowne lampy.
Jeśli spojrzy się na przyrządy rzekomych „znachorów”, których ludzie używali do leczenia w latach dwudziestych XX wieku, zobaczy się wśród nich wiele urządzeń emitujących promienie UV. Zabawne jest to, że teraz, kiedy już to wiemy, okazuje się, że to wcale nie były urządzenia szarlatanów, ale przyrządy, które mogą mieć korzystny wpływ, podobny do przyjmowania witaminy D3 lub oleju z wątroby dorsza (tranu). Te archaiczne urządzenia emitujące cudowne promienie wciąż są wystawiane na sprzedaż w serwisie eBay jako ciekawostki medycznych szarlatanów.
Wyobraź sobie, że jesteś jednym z naukowców odkrywających te tajemnicze promienie UV leczące szczury z krzywicy nie tylko po naświetlaniu ich tymi promieniami, ale również wtedy, gdy napromieniowywane są jedynie ich puste słoje. To musi jawić się niczym magia! Ostateczne doprowadziło to naukowców do wniosku, że te promienie nadawały w jakiś sposób powietrzu w słojach lecznicze własności. Aby zweryfikować to spostrzeżenie, usunięto powietrze ze słojów, zanim na powrót włożono do nich szczury. No i szczury ponownie dostały krzywicy!5 Przez kilka lat sądzono, że promieniowanie UV nadaje powietrzu leczniczy charakter, co doprowadziło naukowców do poglądu, że ta choroba bierze się ze „złego powietrza”. Dlatego chorym na gruźlicę przepisywano terapię polegającą na siedzeniu w dużych drewnianych konstrukcjach zlokalizowanych na wietrznych zachodnich amerykańskich równinach z różnymi otworami umożliwiającymi obieg dobrego powietrza wokół nich. Co ciekawe, obecnie uważa się, że główną przyczyną gruźlicy jest niski poziom witaminy D3.
Dopiero po jakimś czasie okazało się, że asystent, który odpompował powietrze ze słojów szczurów, usunął z nich również stanowiące ściółkę trociny, by nie sypały mu się na twarz. W późniejszym eksperymencie, w którym zachowano ściółkę podczas odsysania powietrza, ustalono, że napromieniowanie pustych szczurzych słojów światłem UV wraz z zawartymi w nich z trocinami w charakterze ściółki i innymi pozostałościami (szczurzy kał i tłuszcz) doprowadziło do uleczenia szczurów z krzywicy!6 To odkrycie zupełnie zaskoczyło naukowców.
W końcu udało się im ustalić, co się za tym kryło, gdy ustawili szczurze słoje jeden na drugim. Okazało się, że napromieniowane puste słoje zapobiegały krzywicy tylko u tych szczurów, które zamieszkiwały dolne słoje.7 To oznaczało, że tajemniczy leczniczy czynnik podlegał działaniu grawitacji. Ta część historii odkrycia witaminy D3, którą uważam wręcz za fascynującą, jest zwykle ignorowana.
W roku 1922 naukowcy pracujący z psami trzymanymi w zamkniętym pomieszczeniu dysponowali już większością tych informacji i w końcu odkryli, że składnik substancji zawartej w tranie może zapobiec krzywicy u psów hodowanych w zamkniętych pomieszczeniach. Nazwali go „witaminą D”, ponieważ do tego czasu odkryto już i nazwano witaminy A, B i C. Jednak prawdziwymi odkrywcami witaminy D2 byli stosunkowo nieznani naukowcy, którzy prowadzili eksperymenty ze szczurzymi słojami.
Naukowcy prowadzący eksperymenty z psami odkryli, że olej z wątroby dorsza (tran) zawiera zwierzęcą formę witaminy D – witaminę D3 – nieco inną od jej formy roślinnej – D2. Podczas gdy doświadczenia z psami doprowadziły do wyizolowania witaminy D3, komercyjna witamina D z lat 1920. pochodzi z masowej produkcji formy roślinnej D2, którą pozyskiwano przez naświetlanie roślin światłem ultrafioletowym.
Napromieniowywanie światłem UV i stworzenie witaminy D
W roku 1923 amerykański biochemik Harry Steenbock z Uniwersytetu Wisconsin wykazał, że naświetlanie promieniami UV zwiększa zawartość witaminy D w żywności i innych organicznych substancjach. To właśnie on odkrył, że karmienie gryzoni żywnością napromieniowaną światłem UV leczy je z krzywicy.8
Chociaż większość ówczesnych naukowców nie występowała o patenty na produkty powstałe w rezultacie badań uniwersyteckich, Steenbock złamał ten obyczaj i opatentował swoją technikę napromieniowywania w celu zwiększenia zawartości witaminy D2 w produktach spożywczych, przede wszystkim w mleku. Potem scedował swój patent na Wisconsin Alumni Research Foundation i przez wiele lat setki milionów płynęły do fundacji, zmieniając WARF w potęgę badawczą, wśród której wynalazków znajduje się nadal popularny, nazwany na cześć fundacji, rozcieńczacz krwi Warfaryna. W końcu w roku 1943 jego patent został unieważniony przez federalny sąd apelacyjny, który stwierdził, że proces Steenbocka to jedynie pomysł a nie wynalazek i nie zasługuje na opatentowanie bardziej niż pomysł wykorzystania Słońca do zwiększania poziomu witaminy D w trawie.
Okazuje się, że naświetlanie wielu substancji organicznych promieniami ultrafioletowymi powoduje wytworzenie witaminy D z wszechobecnego organicznego podłoża. Witamina D powstaje, gdy promieniami UV naświetla się mleko lub na przykład grzyby. Pierwszą postać biologicznie czynnej (u ludzi) witaminy D – postać roślinną, czyli witaminę D2 – wyekstrahowano z napromieniowanych grzybów i nadano jej nazwę ergokalcyferol („ergo” od słowa „ergot”, które oznacza „grzyby” lub „grzyb”). Witamina D2 charakteryzuje się jednak aktywnością wynoszącą od 1/16 do 1/4 aktywności jej zwierzęcej postaci – D3 – czyli cholekalcyferolu, który wyizolowano wiele lat po D2.