Były też doniesienia od ludzi, którzy widzieli wysokich owłosionych gigantów. Ich zdaniem mieli oni od 7 do 9 stóp (2,1–2,7 m) wzrostu, ważyli od 700 do 1000 funtów (318–454 kg) i zawsze szli wyprostowani. W tym samym czasie do miasta przyjechał Jerry Crew z wykonanymi przez siebie gipsowymi odlewami dwóch śladów stóp, aby pokazać je znajomemu. Genzoli usłyszał o tym i postanowił przeprowadzić z Crew wywiad oraz sfotografować odlewy.

W czasie wywiadu Genzoli zapytał Crew, jak się według niego nazywa to stworzenie. Jego odpowiedź brzmiała: „Wielka Stopa. Tak je nazywamy”.

Historię o Wielkiej Stopie wraz ze zdjęciami odlewów jej stóp opublikowano nazajutrz, 14 października 1958 roku, w The Humboldt Times. Zaraz potem podchwyciły ją inne środki przekazu i nazwa „Wielka Stopa” pomknęła w świat. Była to tak ciekawa opowieść z fascynującymi zdjęciami, że zainteresowała się nią prawie każda duża gazeta w Stanach Zjednoczonych i nazwa Wielka Stopa rozniosła się jak pożar.

 

 

Okładka magazynu Argosy z roku 1969

 

 

Do gazety zaczęły napływać wszelkiego rodzaju listy, w których jedni pytali, czy Hollywood wypuściło na wolność King Konga, a drudzy byli wdzięczni za tak szczegółową i interesującą historię.

Ivan T. Sanderson przeczytał o Wielkiej Stopie z Bluff Creek i pojechał do Kalifornii zbadać tę sprawę na miejscu. To, czego się dowiedział, wywarło na nim ogromne wrażenie. Nie wątpił w uczciwość świadków, z którymi rozmawiał. Przedstawione mu dowody potwierdzały jego badania nad śnieżnym człowiekiem (yeti) z lat 1940. i 1950. Sanderson wysunął przypuszczenie, że był to Gigantopithecus, wielkie, wysokie na 12 stóp (około 3,7 m) małpopodobne stworzenie będące brakującym ogniwem między ludźmi i małpami. Jeśli mastodonty, wielkie nosorożce i inne zwierzęta przeszły z Azji do Ameryki Północnej w czasie ostatniej epoki lodowcowej, to Sanderson uznał, że te gigantyczne małpy także mogły tak zrobić.

 

 

 

 

Przypuszczał również, że te małpy mogły żyć na odległych obszarach, gdzie nie mieszkają współcześni ludzie. Dzikie, niezamieszkałe góry północnej Kalifornii były dla takich zwierząt dobrym miejscem do życia, ponieważ zapewniały obfitość pożywienia i wody oraz odosobnienie.

W tym samym czasie w Bluff Creek wykonawca budujący drogę dla wydziału robót publicznych, Ray Wallace, zastanawiał się, co się dzieje na podległym mu placu budowy. O co chodziło w tej gadaninie o „Wielkiej Stopie?”. Dlaczego jego pracownicy ciągle zwalniają się z pracy?

Brat Raya, Wilbur Wallace, był jednym z brygadzistów i potwierdził prawdziwość tych dziwnych zdarzeń. Powiedział Rayowi, że pewnego ranka tydzień wcześniej jego ludzie zgłosili mu zniknięcie 55-galonowej (250 l) beczki z paliwem dieslowskim, która stała z boku drogi. Wilbur przeprowadził dochodzenie i znalazł ślady stóp wiodące na skraj stromego urwiska. Na jego dnie znaleźli beczkę z ropą.

Ray był zdumiony, ponieważ beczka musiała ważyć około 400 funtów (181 kg). Ale to nie było wszystko. Wilbur powiedział mu, że Wielka Stopa wróciła następnej nocy, przeciągnęła stalową rurę przepustową ze składowiska i zrzuciła ją z klifu. Kolejnej nocy wzięła jedną z wielkich opon koparki ważącą 250 funtów (113 kg) rzuciła ją w przepaść.

Ray Wallace odnalazł wroga. Była nim Wielka Stopa. Powiedział swojemu bratu: „Zajmę się tym draniem. Załatwię go raz na zawsze. Zobaczysz”.

W tym celu wynajął dwóch myśliwych, którzy mieli wytropić i zabić Wielką Stopę. „Zajmijcie się tym” – polecił im. – „Nie obchodzi mnie, kim lub czym to jest. To rujnuje mój biznes i chcę, byście to zastrzelili”.

Tymi myśliwymi byli Ray Kerr i Bob Breazele. Breazele polował zawodowo w Meksyku i posiadał ogromny brytyjski karabin, który imponował wszystkim miejscowym. Był też właścicielem czterech dobrze wytresowanych psów. „Te psy nie boją się niczego” – powiedział Wallace’owi. – „Jeśli zobaczą nosorożca w zaroślach, rzucą się prosto na niego”.3

Dzień wcześniej podekscytowany robotnik zobaczył, jak Wielka Stopa pije ze strumyka. Wstała i pobiegła do lasu. Według jego opisu miała 10 stóp (3 m) wzrostu i brązową kudłatą sierść. Jeszcze tego samego dnia mężczyzna ten zwolnił się z pracy i opuścił obóz.

Kerr i Breazele odkryli, że teren był bardzo górzysty i trudny, że trudno było się tam poruszać poza drogą. Po kilku dniach bezowocnego polowania na Wielką Stopę pewnej nocy jechali powoli z powrotem do obozu, kiedy nagle natknęli się na gigantycznego owłosionego stwora przykucniętego obok drogi. Stwór w jednej chwili wyprostował się i dwoma susami przebiegł w poprzek drogi. Myśliwi zmierzyli jego kroki i ślady, ale nie mieli zamiaru ścigać go w lesie. Obliczyli, że jego dwa kroki mierzyły 20 stóp (6 m).

Wróciwszy do obozu, Kerr i Breazele z przejęciem opowiedzieli tę samą historię o Wielkiej Stopie, która ich zdaniem miała od 8 do 10 stóp (2,4–3,0 m) wzrostu i długie dyndające ręce. Breazele powiedział: „To nie był człowiek. Nie wiem, co to było, ale to nie był człowiek i to jest pewne”. Gdy nastał świt, Kerr i Breazele wrócili na miejsce, gdzie widzieli Wielką Stopę. Spuścili swoje cztery psy, które szybko pochwyciły trop i pobiegły do lasu. Kerr i Breazele próbowali iść za nimi przez las, ale po chwili uświadomili sobie, że psy po prostu zniknęły. Kiedy zaczęli wzywać psy, odpowiedzią była cisza.

Szukali ich przez kilka kolejnych godzin, po czym wrócili do obozu zmieszani. Nazajutrz do obozu w Bluff Creek przybył tubylec Curtis Mitchell i opowiedział dziwną historię. Pracował na moście położonym w odległości kilku mil od obozu i kiedy udał się do lasu na kilka minut, znalazł rozerwane na strzępy zwłoki czterech psów.

Spytali go, czy widział jakieś ślady. „Byłem za krótko, żeby je zobaczyć” – odpowiedział. – „Odszedłem stamtąd najszybciej, jak mogłem”.4

Script logo
Do góry