Co intrygujące, 6 października 1993 roku, raptem trzy lata po wydaniu Confrontations, Vallée napisał następujące rzeczy w swoim osobistym dzienniku:
Lunch z Fredem Beckmanem [ekspertem od fotografii z Uniwersytetu Chicagowskiego]. Rozmawialiśmy o trwającej fali UFO nad pobliskim Clear Lake i zagadce uprowadzeń – czy istnieją tylne drzwi do podświadomości? Czy ktoś znalazł sposób na wpływanie na umysły w celu wprowadzania do nich halucynacyjnych przeżyć? Czy to dlatego CIA zachęca swoje kukiełki do podgrzewania paranoi na już i tak dziwacznym polu? Czy potajemnie znowu zaczęli MK-Ultra? [MK-Ultra był niekonstytucyjnym finansowanym przez CIA programem kontroli umysłów realizowanym przez takich naukowców, jak dr José Delgado, dr Sidney Gottlieb i dr Louis Jolyon West, którzy eksperymentowali nielegalnie na ludziach od roku 1953 do 1973].
Roger Remy, [fizyk] dzwoniący z Albuquerque, brał udział w konferencjach poświęconych wysokim technologiom w [bazie sił powietrznych] Edwards, w szczególności w Laboratorium Philipsa ukrytym w górach we wschodniej części bazy niczym klasztor. „Odmawiamy modlitwy każdego ranka i mamy wizje każdego wieczora” – powiedział mu pewien naukowiec.24
W przypisie ukrytym na końcu książki Vallée wyjaśnia znaczenie ostatniego zdania:
Możliwe, że ten dowcip odnosił się do tego, iż w tym laboratorium testowano urządzenia dające niewidzialność „nisko obserwowalnego” i maskującego rodzaju.25
Jeśli to prawda, to prywatne eksperymenty Richarda Schowengerdta z technologią kamuflażu optycznego odpowiadały podobnym badaniom prowadzonym przez amerykańskie wojsko, co Schowengerdt podejrzewał już wcześniej.
Mierzenie się z tym, co niewidzialne
Są ludzie, którzy czasami spotykają niewidzialne istoty (jak na przykład Frances Victor w roku 1978), ale i tacy, którzy sami stają się niewidzialni – tak przynajmniej twierdzi Donna Higbee, badaczka uprowadzeń przez obce istoty oraz kliniczna hipnoterapeutka mieszkająca w Santa Barbara w Kalifornii. W roku 1994 zaczęła badać tajemnicze zjawisko, w ramach którego ludzie nagle samorzutnie stają się niewidzialni:
W czasie moich badań okazało się, że ludzie doświadczający niewidzialności są dobrze przystosowani, dobrze wykształceni i całkowicie zaskoczeni jej występowaniem. Często potrzeba kilku takich zdarzeń, zanim zdadzą sobie sprawę, że są rzeczywiście niewidzialni w pewnych momentach dla innych osób. Próbują wchodzić w interakcje z otaczającymi ich ludźmi, ale ci ich nie widzą ani nie słyszą. To ich frustruje i niejednokrotnie napawa lękiem, ponieważ mają do czynienia z czymś, czego nie rozumieją […]. W każdym przypadku, o którym słyszałam lub który osobiście badałam, osoba jest nadal fizycznie obecna, chociaż nie można jej zobaczyć ani usłyszeć. Z punktu widzenia niewidzialnej osoby świat wygląda normalnie i nie zdaje ona sobie sprawy, że ludzie przebywający w jej otoczeniu nie widzą jej ani nie słyszą. […]
Na początku moich badań chciałam sprawdzić, czy zachodzi korelacja między ludzką niewidzialnością a osobami doświadczającymi obecności nieludzkich istot. Wiadomo, że niewidzialność jest jednym z elementów składających się na zjawisko uprowadzeń przez obce istoty. Pierwszych kilka osób, które przyszły do mnie ze swoimi doświadczeniami niewidzialności, to byli uprowadzeni. Miałam wówczas nadzieję wykazać związek między uprowadzeniami i niewidzialnością. Ale w miarę otrzymywania listów od osób doświadczających niewidzialności, nie udało mi się dostrzec bezpośredniego związku między tymi dwiema rzeczami. Wygląda na to, że zarówno uprowadzeni, jak i nieuprowadzeni miewają takie same doświadczenia.26
Badania Higbee znalazły ostateczny wyraz w artykule zatytułowanym „Involuntary Spontaneous Human Invisibility” („Mimowolna spontaniczna niewidzialność wśród ludzi”) opublikowanym w trzecim numerze magazynu The Anomalist redagowanego przez członków Fortean Society, Patricka Huyghe’a i Dennisa Stacy, w którym stwierdziła, „że ludzie doświadczający niewidzialności wydają się mieć ponadprzeciętne zdolności parapsychiczne” oraz że „potrafią przekraczać inne wymiary i świadomie lub nieświadomie panować nad siłami przyrody”.27
Aby podkreślić możliwość, że kamuflaż optyczny jest wrodzoną zdolnością posiadaną nie tylko przez niektórych ludzi, ale także przez tak zwane „nieludzkie istoty”, warto rozważyć dziwny przypadek Christophera Bledsoe’a seniora, który wraz z synem Chrisem juniorem podobno spotkał dziwne pozaziemskie (lub ziemskie) istoty w lesie w Fayetteville w Karolinie Północnej w roku 2007. Po ucieczce z czegoś, co wyglądało na pozaziemski statek kosmiczny tkwiący w środku lasu w Fayetteville, Bledsoe poszedł szukać syna Chrisa. Twierdzi, że jego syn powiedział mu, iż przebywał przez wiele godzin w lesie, ukrywając się przed dwiema małymi istotami mierzących od 3,5 do 4 stóp (1,1–1,2 m) wzrostu, które według jego opisu były prawie całkowicie „niewidzialne” poza jednym osobliwym szczegółem – jarzącymi się czerwonymi oczami. Kiedy oczy jednej istoty zamykały się, oczy drugiej też się zamykały. Co ciekawe, Bledsoe twierdził, że ich oczy zamykały się od góry i od dołu jednocześnie, zbiegając się w środku, jak okiennice. Chris junior nie mógł wyjść z zarośli, w których się ukrywał przez wiele godzin, ponieważ lustrujące oczy przynajmniej jednej z istot były niemal stale otwarte, jakby kogoś lub czegoś szukały.28
Warto też przyjrzeć się poniższej relacji Boba Gutowskiego i jego syna Chrisa, którzy utrzymują, że spotkali niewidzialne stworzenie podczas obozowania w lesie. Oto fragment wywiadu, który przeprowadziłem z nimi 5 sierpnia 2018 roku:
Chris Gutowski (CG): Wydarzyło się to pod koniec sierpnia 2014 roku, kiedy jechaliśmy starym krętym szlakiem w Grand Mesa [w Kolorado], a następnie zaparkowaliśmy nasze motocykle.
Bob Gutowski (BG): Chris powiedział: „Tam z przodu coś jest”. Więc wyciągnęliśmy naszą broń i gdy szliśmy wzgórzem, wyglądało to tak… chrust miał wysokość tylko jednej stopy i można było zobaczyć, że w tę i z powrotem biegły szlaki zwierzyny. Coś wyskoczyło i pobiegło między chrustem, odrzuciło go na bok, bo… było widać, jak rozrzuca chrust podczas biegu. Słychać było bieg. Potem nagle zatrzymało się jakieś pięćdziesiąt stóp [15 m] przed czymś wyglądającym jak tipi, wysokim na około dwadzieścia pięć stóp [7,5 m]. Jeden ze słupów podtrzymujących tipi zaczął się trząść, jakby coś się po nim wspinało, po czym słup złamał się pięć stóp [1,5 m] od szczytu w kierunku przeciwnym do nas, jakby coś na nim było. Było widać, jak jedna z gałęzi drga w górę i w dół, jak gdyby biegło po niej coś ciężkiego. A gdy zaczęło wchodzić, powiedzmy, jakieś dziesięć do piętnastu stóp [3–4,5 m] w górę, drzewo pękło. Tuż przed nami. Patrzymy. Jest dzień. Jest około dziesiątej, biały dzień, a gałąź na drzewie pęka i łamie się. Usłyszeliśmy, jak coś uderzyło w ziemię. Coś ciężkiego. Ale przed nami nie było niczego. Mówię o niewidzialności. Nie widzieliśmy niczego przed nami. Uderzyło w ziemię, po czym odbiegło od nas.
Robert Guffey (RG): Więc kiedy to coś uderzyło w ziemię, definitywnie zatrzęsło nią, ale nie mogliście tego zobaczyć?
BG: Nie było nic widać. Nic nie widziałem. Pamiętasz, jak w Predatorze było widać zniekształcenie? A tu żadnego zniekształcenia. Było czysto, wyraźnie.
RG: Czy istnieje jakakolwiek możliwość, że cokolwiek to było, było po prostu zasłonięte listowiem lub gałęziami?
CG: Kiedy idziesz wzgórzem, ono u szczytu trochę się spłaszcza, więc mieliśmy wyraźny widok i widzieliśmy, że coś się porusza, ale nie widzieliśmy tego.
BG: Właśnie. Szliśmy wzgórzem i usłyszałem coś, co brzmiało jak dwie postaci rozmawiające ze sobą, ale nie rozumiałem języka. I nie było to głośne. Brzmiało to jak dwoje ludzi, którzy byli oddaleni, powiedzmy, pięćdziesiąt stóp [15 m] od nas, i szeptali do siebie. Tak to dla mnie brzmiało. Ale to nie było po angielsku. Widziałem na własne oczy niedźwiedzie idące dziesięć stóp [3 m] w górę w krzaki na Alasce, po czym kompletnie znikające… ale to było inne. Widziany przeze mnie niedźwiedź był wielkości Volkswagena Garbusa, ale nie zniknął, tak jak to coś. Nie, niedźwiedzie wtapiają się bardzo dobrze. Widziałem sylwetkę [niedźwiedzia] na Alasce, który siedział i jadł.
RG: Mówisz więc, że wiesz, jak niedźwiedź wtapia się w otoczenie. Ale to w Kolorado tak nie wyglądało.
BG: Zgadza się. Ani trochę. To było niewidzialne. To było tak, jakbyś szedł po trawie na podwórku i widział na niej tylko ślady stóp. I tyle. Nic więcej. Gdy ta istota się poruszała, była niewidoczna, więc wszystko było przez nią widać. Jedną rzeczą, której nie mogę pojąć, jest to, o czym mówią ludzie, że to istota międzywymiarowa. Jak coś może poruszać się między wymiarami i mieć w tym samym czasie masę? Myślę, że J.C. Johnson [nieżyjący już kryptozoolog] miał rację, iż mogą się one maskować w sytuacji zagrożenia.